lip 24 2023

Rozdział 2.


Komentarze: 0

Kilka miesięcy później Magda siedziała z przyjaciółmi w swoim mieszkaniu i w ciepłym świetle choinkowych lampek, raczyli się dobrym winem i przyniesionymi przez nich świątecznymi smakołykami.
- Magda, jedź z nami. Minęło już trochę czasu, zapomnij już o Dominiku. Jedź z nami w góry - namawiał Bartek
Z Bartkiem poznali się na studiach. Któregoś dnia, na pierwszym roku studiów, oboje wpadli spóźnieni na wykład z logiki, zajęli ostanie wolne miejsca i to było początkiem ich przyjaźni. Bartek był zadeklarowanym gejem. Miał partnera Jędrzeja – chirurga szczękowego. Jędrzej był kilka lat starszy, ale świetnie odnajdował się w towarzystwie znajomych swojego chłopaka. Z Kamilą znały się od podstawówki. Od pierwszych dni szkoły siedziały w jednej ławce. Przez kolegów z klasy były traktowane jak coś nierozłącznego. Kiedy jedna z nich była nieobecna, na przykład z powodu choroby, puste miejsce aż biło w oczy. Wszyscy wiedzieli, że na klasowe urodziny czy ogniska dziewczyny przyjdą, ale tylko w tandemie. To było tak naturalne, jak w śnieg zimą. Szkołę średnią też wybrały tą samą, ich drogi rozeszły się na studiach bo wybrały różne kierunki. Magda zdecydowała się na psychologię, co zważywszy na jej rodzinną sytuację było dość oczywiste, a Kamila, która zawsze lepiej rozumiała liczby poszła na ekonomię. Tam poznała Patryka, teraz już swojego męża. Wszyscy razem byli bardzo zgraną paczką ludzi. Wiedzieli, że zawsze mogą na sobie polegać w każdej sytuacji.
- Wigilię spędziłaś sama. Nawet słowem się nie zająknęłaś, że tu zostajesz - oburzyła się Kama – nie będziemy ci tego wypominać. Ale teraz, na Sylwestra jedź z nami. Mamy fajną miejscówkę, jest śnieg, Będzie fajnie. Odpoczniesz, zresetujesz się – kusiła – pojedzie jeszcze Asia i Paweł.
Magda stała odwrócona tyłem do przyjaciół. Z wysokości ósmego piętra patrzyła na rozświetlone miasto i czuła jak pod powiekami zbierają jej się łzy. Wiedziała, że ciężko będzie jej odmówić. Nie miała nawet wymówki w postaci Delicji – sąsiadka z mieszkania obok miała klucze do jej mieszkania. Znajoma babci mogła doglądać kota i podlewać kwiaty. Zresztą to działało w obie strony. Babcia, a teraz Magda zajmowała się kwiatami pani Helenki, kiedy ta wyjeżdżała do córki. Sąsiadkę znała od dawna, starsza pani okazała się przesympatyczną, ciepłą osobą. Nawet Delicja nie fukała na nią, jak to zwykła robić w przypadku nieznanych osób. Nie mogła się nawet wymówić tym, że będzie niezręcznie bo będzie jedyna bez pary. Asia i Paweł też jechali jako single. Poznali się na studiach. Asia została specjalistą od zaburzeń odżywiania, a Paweł pracował jako szkolny psycholog jednocześnie robiąc doktorat. Sprawiał jednak wrażenie, że wciąż szuka swojej drogi. Magda nawet kilka razy spotkała się z Pawłem, ale nie było między nimi chemii i pozostali w stosunkach przyjacielskich.
- Dajcie mi pomyśleć, dobrze? Zastanowię się i dam wam znać, okej? – zwróciła się do przyjaciół
- Dobra, ale nie myśl za długo bo nowy rok cię zastanie – zażartował Jędrzej, na co Bartek spiorunował go wzrokiem.
Magda usiadła na jednej z kolorowych poduszek rozrzuconych na podłodze. Powiodła wzrokiem po przyjaciołach. Uśmiechnęła się biorąc kieliszek z białym winem do ręki.
- Dziękuję wam. Jesteście kochani – posłała całusa w kierunku każdego z przyjaciół.
Kamila przysiadła obok niej, objęła przyjaciółkę, delikatnie pogłaskała ją po plecach.
Siedzieli skupieni wokół niskiego kawowego stolika. Pili wino, dojadali świąteczne smakołyki, które każdy przywiózł z rodzinnego domu. Było po północy, kiedy przyjaciele wyszli. Magda pozbierała naczynia, nastawiła zmywarkę, kolorowe poduchy ułożyła w stosie pod ścianą obok kanapy. Rozłożyła, pełniącą funkcję łóżka, sofę. Do kieliszka wlała resztkę wina i usiadła opierając się plecami o poduszkę powleczoną w świąteczną poszewkę. Mimo, że była sama, dbała o świąteczny nastrój. Babcia i ciocia zmarły kilka lat temu, matka wiecznie podróżowała. W ubiegłym roku święta i sylwestra spędzała z Dominikiem u jego rodziny. Teraz jednak, mogła liczyć tylko na siebie.
W kącie pokoju postawiła niewielką choinkę, w oknie swojej sypialni i w kuchni rozwiesiła łańcuchy światełek. W garmażerce na rogu zaopatrzyła się w podstawowe wigilijne wyroby: trochę uszek, dwa krokiety, kilka pierogów. Nie potrzebowała wiele. Wiedziała, że jeśli tylko dałaby znać, rodziny przyjaciół przyjęliby ją na ten wyjątkowy wieczór z otwartymi ramionami. Nie chciała tego jednak. Potrzebowała pobyć sama, przemyśleć wydarzenia ostatnich miesięcy. Odstawiła pusty kieliszek na nocną szafkę i zgasiła lampkę. Delicja podniosła się na swoim posłaniu, przeciągnęła się, zamruczała, po czym umościła się tuż obok swojej pani. Magda zasnęła z ręką zatopioną w mięciutkim futerku kotki.
Obudziło ją światło wpadające przez zasłony do pokoju. Magda zamrugała oczami. Czuła się wypoczęta. Z kuchni dobiegło ją miauczenie kotki czekającej na śniadanie. Z uśmiechem podniosła się i poszła zaparzyć kawę. Czekając aż gorący płyn skapie do dzbanuszka niewielkiego ekspresu przelewowego, nałożyła kotce porcję kociego pasztetu, pościeliła łóżko, odsłoniła zasłony. Zapowiadał się piękny, zimowy dzień.
Z kubkiem pełnym gorącego napoju usiadła przy stole, włączyła laptop. Magda była psychodietetykiem. Uwielbiała swoją pracę. Najbardziej lubiła to, że mogła pracować w zaciszu mieszkania, a do gabinetu jechała tylko wtedy, kiedy miała umówionych pacjentów. Pandemia namieszała w życiu i teraz z pacjentami rozmawiała głównie online. Rzadko jeździła do przychodni, gdzie gabinet dzieliła z koleżanką logopedą. Odpowiadało jej takie życie. Sprawdziła maile, odpowiedziała na kilka zapytań, reklamy przeniosła do kosza, usunęła spam. Była gotowa do pracy. Na ten dzień zaplanowała ułożenie i wysłanie kilku planów żywieniowych. Skrzydeł dodawały jej pozytywne opinie zadowolonych klientów, którzy przechodzili nie tylko psychiczną przemianę, ale szczęśliwi wysyłali jej swoje zdjęcia po metamorfozie. Dodatkowym bonusem były to, że polecali jej usługi kolejnym osobom.
Po kilku godzinach pracy zrobiła sobie przerwę. Podgrzała sobie porcję zupy z cukinii, kromkę ciemnego chleba posmarowała czosnkowym masłem, posypała mozzarellą. Grzanki upiekła w piekarniku. Aromatyczny zapach zwabił kotkę. Magda z uśmiechem nałożyła jej do miseczki trochę kociego przysmaku. Po obiedzie wróciła do pracy.
Z głośników sączył się ulubiony smooth jazz. O siedemnastej, z poczuciem dobrze wykonanej pracy, Magda wyłączyła komputer, przebrała się w strój do ćwiczeń i poszła do pobliskiego klubu fitness. Od jakiegoś czasu regularnie chodziła na boks. Intensywny trening pozwalał pozbyć się nagromadzonych negatywnych emocji i myśli, a przede wszystkim dodawał energii. Okazało się to niezbędne po rozstaniu z Dominikiem.
Z Dominikiem, po wyprowadzce Magdy, spotkali się tylko raz na neutralnym gruncie. Nie przyniosło to takiego efektu, na jaki liczyła. Dominik obarczał ją całą winą za niepowodzenie związku, zarzucał jej, że to przez nią, przez jej zachowanie on się taki stał. Jeszcze, kiedy byli razem, Magda poszła na terapię. Terapia dała jej siłę, wzmocniła ją psychicznie. Spowodowała, że zaczęła bardziej w siebie wierzyć. To nie pozostało bez uwagi Dominika, któremu przestało podobać się to, że jego dziewczyna zaczyna mieć swoje zdanie, potrafi go bronić, a nawet jawnie, w towarzystwie jego znajomych odgryźć mu się za kolejny przytyk.
Czasem wspomnienia wracały. Nie zawsze były tylko złe. Początkowo miała w nim oparcie, dobrze się rozumieli. Jednak w miarę upływu czasu do Magdy zaczęło docierać, że Dominik wykorzystał sytuację. Odpowiadało mu, że cicha, spokojna Magda, właściwie nie mająca swoich znajomych, daje się formować jak plastelina. Podobało mu się, że jest w niego wpatrzona. Czuł, że w jakiś sposób jej imponuje. A potem, po kilku latach, ona odeszła. Tak nagle. Po prostu. Nie rozumiał tego i nie potrafił się z tym pogodzić. Postanowił uprzykrzyć jej życie, jak tylko się da.

matylda_glowacka : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz